Tag: zabawa

Kolejny błąd

w39Zabalowałem wczoraj na tyle intensywnie, że dzisiaj rano nie miałem siły na zwykłe wstanie z łóżka. Kurczę, już nigdy nie dam się namówić na wyjście do klubu w ciągu tygodnia, a tym bardziej na pewno nie będę na tych spotkaniach pił alkoholu. Tym razem dotrzymam postanowienia, bo chyba nigdy nie czułem się tak kiepsko, jak dziś. Głowa mi pęka, w ustach mam sucho jak na pustyni, a mój zbuntowany żołądek nie chce przyjąć nic innego oprócz wody. Próbowałem wmusić w siebie płatki na mleku (wiadomo – białko dobre jest na kaca), jednak nawet smak moich ulubionych CornFlakes mnie dziś odrzuca. Wyjątkowo paskudny dzień.

Dobrze, że przynajmniej do pracy idę dzisiaj na nieco późniejszą godzinę, bo na 12.00. Do tego czasu może jakoś dojdę do siebie i jako pracownik obsługi klienta Tomaszów Mazowiecki dam radę obsługiwać dzwoniące osoby. Szczęście w nieszczęściu, że przez telefon ani nie widać mojego skacowanego wzroku, ani nie czuć pijackiego oddechu zdradzającego miejsce pobytu podczas minionej nocy.

Największym problemem będzie krycie się z kiepskim samopoczuciem przed kierownikiem zmiany. Jakoś nie wyobrażam sobie przemknięcia obok Marcina i nie zwrócenie na siebie jego uwagi. Jemu nigdy nic nie umyka, dlatego szanse, że nie zobaczy mojego skacowanego wzroku są naprawdę nikłe.

W konspiracji

31Za cztery dni moja ukochana żona obchodzi swoje 30 urodziny, na które zaplanowałem coś naprawdę ekstra. W końcu tylko raz w życiu ma się trzydzieste urodziny, które należy uczcić w odpowiedni sposób. Ciężko było mi zachować w tajemnicy wszystkie plany dotyczące jej imprezy urodzinowej, zwłaszcza, że żona ma dostęp do naszego wspólnego konta, które regularnie sprawdza. Aby nie dać po sobie poznać, że coś się święci, pieniądze na jej urodziny odkładałem z tego, co udało mi się dodatkowo zarobić. Pracuję w dziale obsługi klienta w salonie motoryzacyjnym, pracownik działu obsługi klienta Łódź, jednak często zostaję po godzinach, by za dodatkowe wynagrodzenie wykonać jakieś prace naprawcze czy liftingowe. Za dodatkowe usługi przyjmuję zazwyczaj gotówkę, dlatego miałem możliwość odłożyć prawie 500 zł na urodziny mojej żony.

Z tego, co powiedziała mi jej najbliższa przyjaciółka, żona obawia się, że zapomniałem o jej święcie. Do tej pory nie zauważyła, by z konta zniknęły jakiekolwiek pieniądze na podejrzane zakupy, dlatego jest święcie przekonana, że nic dla niej nie zaplanowałem. Oczywiście jej przyjaciółka jest wciągnięta w całą tę akcję z urodzinami i nawet słowem nie dała po sobie poznać, że wie coś na temat planowanej imprezy. Ze mną planuje wyjście do klubu i różne atrakcje, przy żonie gada na mnie najokropniejsze rzeczy i określa mianem zapominalskich niewdzięczników. Jestem przekonany, że impreza urodzinowa żony będzie dla niej prawdziwą niespodzianką!

Intensywne popołudnie

Jakoś tak wyszło, że wczoraj wieczorem zasiedziałam się w mieszkaniu przyjaciółki, usnęłam na jej kanapie i w ogólnie nie dotarłam do swojego mieszkania. Obydwie pracujemy w tym samym przedsiębiorstwie, dokładnie sklepie meblowym, tyle że ja jestem pracownikiem działu sypialni, a ona pracownikiem działu sof i kanap, pracownik działu obsługi klienta Warszawa. Akurat tak się złożyło, że w  tym tygodniu pracujemy na tę samą, poranną zmianę.

12Wczoraj w moich planach był spokojny powrót do mieszkania, szybki obiad i poobiednie wylegiwanie się na kanapie. Gdyby jakimś cudem zachciało mi się zrobić wieczorem coś oryginalnego, miałam pójść do okolicznego klubu fitness na jakiś aerobik. Plan był idealny i bardzo przyjemny, jednak w wyniku pewnych reorganizacji i namawiania ze strony Dagny stało się tak, że tuż po pracy wybrałyśmy się na wspólne zakupy. Jak to często bywa z nieplanowanym wydawaniem pieniędzy – wydałam ich więcej niż się spodziewałam, jednak byłam bardzo zadowolona ze wszystkich nowych fatałaszków. W czasie zakupów poszłyśmy na szybki obiad, a po obiedzie jeszcze na kawę. Zanim się zorientowałyśmy wybiła godzina 21.00 i czas było wracać do domów. Dagna zaproponowała, że mogłybyśmy wpaść do niej na chwilę, bo ma mi do oddania jakąś bluzkę, którą jakiś czas temu pożyczyła ode mnie i do tej pory jej nie oddała. Dagna mieszka w niewielkiej odległości od centrum handlowego, więc po kilku chwilach wahania zgodziłam się wpaść do niej na minutkę. Ta minutka przeciągnęła się trochę, a nawet nie trochę tylko bardzo. Po godzinie 24.00 okazało się, że nie ma sensu, bym wracała już do siebie do mieszkania. W końcu za niespełna siedem godzin miałyśmy rozpocząć kolejny dzień pracy.

Dziś jestem nieprzytomna i chodzę jak ogłupiała, bo w ogóle się nie wyspałam. Teraz żałuję, że nie odpoczęłam wczoraj wieczorem, jednak z drugiej strony cieszę się, że tak miło spędziłam całe popołudnie.